Świętowali Dzień Języka Ojczystego

Wystawa dotycząca języka ojczystego

Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego – to coroczne święto obchodzone na całym świecie 21 lutego. W każdym roku odbywa się ono pod różnymi hasłami, a tegoroczne dotyczy m.in. nauki w języku ojczystym. W obchody święta włączyła się także Szkoła Podstawowa w Woli Krzysztoporskiej.

Święto to zostało ustanowione przez UNESCO 17 listopada 1999 roku. Jego data upamiętnia wydarzenia w Bangladeszu, gdzie w 1952 roku zginęło pięciu studentów podczas demonstracji, w której domagano się nadania językowi bengalskiemu statusu języka urzędowego. W naszym kraju nie kojarzy się ono z tak dramatycznymi wydarzeniami, ale przecież wiemy z historii, że Polacy nie zawsze mogli swobodnie posługiwać się mową ojczystą.
Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego to dobry czas, by nie tylko promować język narodowy, ale czas na refleksję: czy na pewno musimy używać zapożyczeń, dlaczego powinniśmy pamiętać o znakach diakrytycznych w naszych SMS-ach i e-mailach, dlaczego powinniśmy dbać o kulturę i czystość języka?
– W naszej szkole także świętowaliśmy Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, choć w tym roku jego przebieg przyjął inną formę aniżeli w latach ubiegłych – mówią Gabriela Adryańczyk i Agnieszka Kałużna-Michalak, które zajęły się obchodami tego dnia w Szkole Podstawowej w Woli Krzysztoporskiej. – Na lekcjach języka polskiego, prowadzonych on-line, czytano ciekawostki związane z naszym językiem, rozwijano słownictwo, ćwiczono poprawność ortograficzną, a także grano w gry językowe. Nauczyciele przybliżyli również uczniom postacie naszych pisarzy: Cypriana Kamila Norwida, Tadeusza Różewicza, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Stanisława Lema, którzy są patronami roku 2021. Na pewno więcej czasu tym twórcom poświęcimy 21 marca, bowiem tego dnia przypada nie tylko pierwszy dzień wiosny ale i Międzynarodowy Dzień Poezji, stąd na lekcjach języka polskiego w tym roku szkolnym wiosnę powitamy w poetycki sposób, bo jak pisał Tadeusz Różewicz: ,,…poetą jest ten, który pisze wiersze i ten, który wierszy nie pisze (…), poetą jest ten, który wierzy i ten, który wierzyć nie może (…”) – dodają nauczycielki, które przygotowały także wystawę tematycznie związaną z obchodami Dnia Języka Ojczystego. Została ona zaprezentowana na korytarzu szkolnym. Mogli się z nią zapoznać uczniowie klas I-III.

Zachęcamy również do przeczytania przygotowanego przez nauczycieli rysu historycznego poświęconego historii naszego języka.

W początkach naszego bytu narodowego językiem uprzywilejowanym był język łaciński. Zwrotnym momentem w dziejach języka ojczystego był rok 1285, kiedy to arcybiskup Jakub Świnka w konstytucji synodalnej polecił duchownym odmawianie z wiernymi modlitw i wygłaszanie kazań w języku narodowym. Choć pobudki, jakimi się kierował arcybiskup, były związane ściśle z założeniami Kościoła, konstytucja ta była wyrazem budzącej się świadomości narodowej i wprowadzając język polski w mury średniowiecznego kościoła, otwarła mu jednocześnie drogę do ówczesnego piśmiennictwa, co położyło podwaliny pod jego przyszły rozwój i literackie wyrobienie.
Jedną z pierwszych miłośniczek języka polskiego była królowa Kinga, żona Bolesława Wstydliwego, która, choć pochodziła z Węgier, modliła się po polsku i śpiewała ulubione psalmy w języku polskim. Natomiast Jakub z Parkoszowic, profesor i trzykrotny rektor Uniwersytetu Krakowskiego napisał około 1440 roku traktat o ortografii, który jest uznany za pierwszy objaw dbałości o kulturę językową:

„Kto chce pisać doskonale
język polski i też prawie,
umiej obiecado moje,
ktoreżm tak popisał tobie […]
Ale bych ci nie przedłużył
ani teskności uczynił,
patrzy obiecada meego
tobie tu napisaneego,
boć w niem każde słowko tobie
pismem rozny głos da w sobie;
pisz jee w jimię Bożee tako,
jeżem ci napisał jako.”

Ważnym krokiem na drodze przyznawania praw językowi ojczystemu było wprowadzenie go do obrad sejmowych za czasów Zygmunta Augusta – miłośnika języka polskiego. Wielu posłów poparło tę inicjatywę króla, doceniając wartość mowy ojczystej.
Jan Tęczyński (wojewoda sandomierski) pisał: „bom sie w Polszcze urodził i w Polszczem sie chował, innemu językowi nie rozumiem, jeno polskiemu, i każdy może rozumieć, iż innego pana mieć nie chcę, jeno który by mnie rozumiał i ja jemu”.
Dużą rolę w dziedzinie popularyzowania języka polskiego odegrali również drukarze, tacy jak: Haller, Ungler, Wietor, Szarffenberg oraz bakałarze krakowscy, którzy dokonywali licznych przekładów tekstów łacińskich na język polski.
Florian Ungler pisał: „… Jestem wydawcą pierwszej polskiej książki. Mogę się i ja w tym u was pochełpić, gdym to obaczył, nie tak pożytku swego szukając, jako tego wielmi lutując [litując się nad Polakami, że tak długo nie mieli książek drukowanych w języku ojczystym], pracem sie tej naprzód i przed innymi podjął, żem księgi polskie nigdy niebywałemi buksztaby [czcionkami, – literami] drukował. Po tym inni ze mnie przykład brali…”
Głównym jednak czynnikiem zwycięstwa języka polskiego w literaturze była reformacja. Jej zwolennicy bowiem, chcąc mieć posłuch w jak najszerszych masach społeczeństwa, musieli się posługiwać zarówno w mowie, jak w piśmie językiem powszechnie zrozumiałym, a więc ojczystym. Musieli się przede wszystkim postarać o to, aby Pismo Święte było dla wszystkich dostępne – stąd pierwszy drukowany przekład na język polski czterech Ewangelii zawdzięcza literatura nasza nie katolikom, lecz protestantom, mianowicie Stanisławowi Murzynowskiemu. Wówczas to i duchowieństwo katolickie zrozumiało, że jeśli chce skutecznie walczyć z reformacją, koniecznie musi się posługiwać językiem ojczystym. Tym sposobem rozwinęło się piśmiennictwo religijne, które stanowi najbogatszą gałąź literatury polskiej XVI wieku. Oryginalną twórczość literacką w języku ojczystym rozpoczął Mikołaj Rej. Każdy Polak zna słynne słowa pisarza:
„…A niechaj narodowie wżdy postronni znają,
Iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają…”.
Natomiast Jan Kochanowski, uznany za ojca literatury polskiej, sam o sobie pisał we wstępie do przekładu Psałterza Dawidowego:
„…I wdarłem się na skałę pięknej Kalijopy,
Gdzie dotychmiast nie było znaku polskiej stopy…”
Pisarz swą troskę o język ojczysty wyraził także w „Ortografiji polskiej”, w której podał propozycję pisowni, a także i odmiany niektórych wyrazów.
Polakiem, który w XVI w. wielce troszczył się o czystość mowy ojczystej był Piotr Skarga. W swoich pismach starał się usuwać germanizmy, zastępując je polskimi słowami. Niestety w wieku XVII język polski cofnął się przed łaciną, a wówczas w jego obronie stanął Andrzej Fredro. W wieku XVIII o prawa dla języka ojczystego, broniąc go przed przewagą języka łacińskiego, wystąpił Stanisław Konarski, pisząc:
„…Dwie właściwości winny cechować każdą dobrą mowę. Musi ona niewątpliwie zawierać trafne i mądre myśli oraz musi się odznaczać czystością języka i właściwym doborem słów. W programie nauczania zreformowanych przeze mnie szkół pijarskich wprowadziłem wiele zmian, które miały przede wszystkim na celu wpajanie młodemu pokoleniu zasad wychowania obywatelskiego. Zatrzymując łacinę jako język wykładowy, wprowadziłem nauczanie języka ojczystego, co było zupełną wówczas nowością i podniosło znacznie rangę języka polskiego…”
Jego działalność kontynuowała, powołana przez Sejm w 1773 r., Komisja Edukacji Narodowej. Głównym jej celem wychowawczym było: „…Ucznia sposobnym uczynić do tego, żeby i jemu było dobrze i z nim było dobrze…”. Szkoły Komisji, zreformowane i unowocześnione, odegrały ogromną rolę w walce o język polski, a toczyła się ona przeciw łacinie i zepsutej łaciną polszczyźnie oraz przeciw francuszczyźnie, panującej na dworach magnatów. Pisarze stanisławowscy wydali wojnę nie tylko makaronizmom, ale wielu wyrazom pochodzenia łacińskiego, usiłując je zastąpić czysto polskimi. Dużą rolę w przywracaniu piękna i czystości mowie ojczystej odegrały w czasach oświecenia księgarnie i drukarnie świeckie, a zwłaszcza oficyna drukarza Grelli. Stale jednak słabe było czytelnictwo wśród szlachty, co wytykał Adam Naruszewicz:
„…Lecz w naszym kraju jeszcze ten dzień nie zawitał,
Żeby kto i w domu pisma pożyteczne czytał…”
Po upadku niepodległości nasi wielcy poeci romantyczni – Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Ignacy Krasiński, Cyprian Kamil Norwid – doceniając piękno ojczystego słowa, wykorzystali go do walki o odzyskanie wolności. Nasz wieszcz Adam Mickiewicz pisał:
„…I została ta mowa niespożyta, jak spiż, świetna i droga, jak złoto, jedna z najwspanialszych na świecie, tak wspaniała, piękna i dźwięczna, że chyba tylko język dawnych Hellenów może się z nią porównać…”.
Gorącym miłośnikiem języka ojczystego i jego znawcą był Stefan Żeromski. W powieściach podkreślał konieczność gruntownego oczyszczenia polskiej mowy, zalecał: „…poznać do gruntu język radości i cierpienia tych, co na ziemi cierpieli najbardziej, najsilniej i najdłużej…”.
Poeta i dramaturg Stanisław Wyspiański, tak wyrażał umiłowanie mowy polskiej:
„O mowo polska, ty ziele rodzime,
niechże cię przyjmę w otwarte ramiona.
Ty będziesz
kwieciem tych pól ubarwiona,
ty osłodą żywiczną lasów,
ty zbożnym kłosem na roli,
ty utęsknieniem wszystkich czasów,
pojmującą, czującą, co boli. […]
O mowo polska, ty czujny odzewie
serdecznych żalów, utrwalony w śpiewie…”
Leopold Staff z pokorną wdzięcznością podziwiał wiążącą moc mowy ojczystej:
„Bądź w sercu pozdrowiona
Ojczysta święta mowo!
Niby łańcuchem złotym
Wiąże nas twe słowo.
Twój dźwięk przez góry, morza
Łączy i w jedność splata
Wychodźców polskich rzesze
We wszystkich częściach świata.
Tyś nasza twierdza, tarcza,
Opieka i obrona,
Ojczysta święta mowo,
Bądź z serca pozdrowiona!”
Również Ludwik Jerzy Kern wiele miejsca w swej twórczości poświęcił sprawom języka ojczystego. Przeciw sztucznie poprawnej wymowie „ę” protestował w wierszu pt. ,,E”:
To nic, że cierpi jĘzyka duch,
To nic, że drażni to Ę nasz słuch,
Od Białowieży po Karkonosze
Mówi siĘ „SłużĘ!”
Mówi siĘ „ProszĘ!”
I tak wybija siĘ głoskĘ tĘ,
Że aż niedobrze robi siĘ, Ę, Ę”
Żywotność i siła polszczyzny, które mają swe źródło i wsparcie w pozytywnym stosunku narodu do mowy ojczystej, pozwoliły Polakom przetrwać trudne lata zaborów i okupacji.
„Czym dla nas był ten język, byłoby zbyteczne wywodzić; ze spuścizny przodków jego nam nie wydarto jednego. Czcijmyż go i udoskonalajmy, wdzięczni i dumni” – tak radził Polakom Aleksander Brückner w „Dziejach języka polskiego”.
Niestety dziś upowszechnia się moda na pewien wzorzec, naśladowany przez dużą grupę Polaków. Składają się na niego cztery główne elementy: 1. angielskość (ściślej: amerykańskość), 2. medialność, 3. wulgarność, 4. biznesowość. Na punkcie języka angielskiego (w amerykańskim wydaniu) stracili Polacy głowę w stopniu porównywalnym z ich stosunkiem do łaciny w czasach saskich i ze stosunkiem do języka francuskiego polskich dam z przełomu wieku XVIII i XIX. Ponadto coraz większy wpływ na to, o czym mówimy i jakich wyrazów używamy, wywiera na nas: prasa, radio i telewizja, która zastąpiła literaturę, a reklama telewizyjna odcisnęła w pamięci odbiorców formułki najczęściej powtarzających się sloganów. Tadeusz Konwicki w „Czytadle” napisał „.. Bo teraz w języku, w mowie jest moda …”
A czy moda w języku jest zawsze szkodliwa? Odpowiedź jest jednoznaczna: NIE – jeśli to moda na dbałość o czystość i kulturę języka.
Opracowały: G. Adryańczyk
A. Kałużna-Michalak

Fot. SP Wola Krzysztoporska